Malownicza droga (nr 189) między Złotowem a Jastrowiem przecina Gwdę po dość współczesnym moście. Gdy jednak z przeprawy spojrzymy na południe, w dół rzeki, zobaczymy drugi most. Stara żelazna konstrukcja wisi jeszcze nad wodą, wygięta i oberwana. Most wysadzono w 1945 roku i tak już pozostał.
Budowę linii kolejowej z Jastrowia (które wtedy nazywało się Jastrow) do Wałcza (wtedy Deutsch Krone) ukończono w 1914 roku, jesienią, już w czasie wojny. Wybudowały ją Pruskie Koleje Państwowe, a trakt komunikacyjny miał służyć ożywieniu gospodarczemu słabo zaludnionych i zindustrializowanych terenów. Stawiano na przemysł drzewny, na rzece budowano elektrownie.
Linia kolejowa przekroczyła rzekę Gwdę (wtedy Küddow) nieco na wschód od Jastrowia. Solidny most podpierał tylko jeden tor. Konstrukcja wsparta była na wysokich betonowych przyczółkach, do których prowadził nasyp wznoszący się kilka metrów ponad dno podmokłej doliny. Całkowita długość mostu wynosiła 60 metrów, odległość między podporami – 40. Utrzymywały go dwa równoległe kratownicowe przęsła oddalone od siebie o 3,6 metra, wysokie na prawie pięć metrów.
Most wysadziły wycofujące się w 1945 roku wojska niemieckie, a cała linia kolejowa nie została nigdy odbudowana. Rozebrali ją tuż po wojnie Rosjanie i jako zdobyczne dobro poniemieckie wywieźli gdzieś w głąb swojego wielkiego kraju. Mostu nie zabrali, bo jego rozbiórka wymagałaby zbyt wielkich nakładów i pokonania trudności technicznych. I tak pozostał do dziś, stanowiąc krajoznawczą ciekawostkę dla zmotoryzowanych i spływających Gwdą turystów.
Przechylona po wybuchu konstrukcja robi dość niesamowite wrażenie, zwłaszcza, gdy spoglądamy na nią z dołu, spod jednego z przyczółków. By ją obejrzeć, warto zatrzymać samochód na niewielkim parkingu na prawym brzegu rzeki, od strony Jastrowia. Jest tu też tablica informująca o historii konstrukcji. Z parkingu najlepiej dojść do mostu po zachowanym w tym miejscu w dobrym stanie nasypie kolejowym.